Szymon Kołecki udzielił długiego wywiadu, w którym poza swoim stanem zdrowia oraz sytuacją kontraktową omówił również pojedynek Mariusza Pudzianowskiego z Mamedem Khalidovem. Złoty medalista olimpijski skrytykował Pudziana, którego w przeszłości pokonał na gali KSW 47.
Szymon Kołecki po raz ostatni wszedł do klatki na gali KSW 62 kiedy bardzo szybko znokautował Akopa Szostaka. Później jednak u Kołeckiego pojawiły się wielkie problemy ze zdrowiem i najpierw przeszedł dwie artroskopie kolana by następnie poddać się trzystopniowej operacji.
Aktualnie Szymon wraca do pełni sił i poza standardową rehabilitacją rozpoczął nawet pierwsze ćwiczenia mające na celu wzmocnienie mięśni i odbudowę stabilizacji w kolanie. Kołecki ma na koncie 11 walk w zawodowym MMA i choć aktualnie jego przerwa od startów dobija do półtora-roku nie oznacza to, że Szymon nie interesuje się tym co dzieje się w branży.
Kołecki został zapytany o opinię o walce wieczoru gali KSW 77: Khalidov vs. Pudzianowski. Szymon szybko zanegował ideę wysnutą przez hejterów, że ten pojedynek mógł zostać „sprzedany”/ustawiony.
Wywiad:
Później Szymon został zapytany o to co sądzi o zawirowania związane ze zmianą narożnika Mariusza Pudzianowskiego. Oto co Kołecki sądzi w temacie:
„Każde zawirowania w okresie przygotowawczym jeżeli chodzi o trenerów i kluby to on ma na własne życzenie. Są kluby w Polsce do których Mariusz Pudzianowski mógłby zapukać i powiedzieć proszę Państwa czy moglibyście mnie przygotować do tej walki? Mamy 10 tygodni. Żaden klub by go nie wygonił, tylko w każdym klubie są określone warunki, tyle i tyle treningów, tyle i tyle płaszczyzn, tyle i tyle to kosztuje, tyle i tyle czasu musisz na to poświęcić i my bierzemy wtedy za to odpowiedzialność. Nie można trenować tam sobie o 5:30, żeby potruchtać, później żeby cały dzień pracować, później żeby sobie pójść na siłownię, najlepiej jeszcze żeby koszty tego przygotowania nie były za duże, a później ja mam brać odpowiedzialność za przygotowanie tego zawodnika? Przypuszczam, że dlatego nikt nie chciał się podjąć bo po pierwsze nie kalkulowało się to finansowo, a po drugie przygotować zawodnika, który nie chce wykonać całego planu przygotowań no to nikt się tego nie podejmie. Dlatego Mariusz wychodził z takim sztabem szkoleniowym, którego ja nie znam, nie wiem kto to był czy to byli koledzy czy sparingpartnerzy, nie znam tych panów. Nie tyle to, że nie był w ogóle przygotowany do tego, Mamed obnażył jego wszystkie braki w technice właśnie w każdej płaszczyźnie. Ja powtórzę tylko to co powiedział kiedyś Mirek Okniński, uważam że Mariusz Pudzianowski ze swoją budową, ze swoją naturalną wagą przekraczającą 120 kg, ze swoją świetną ruchomością jak na tą kategorię wagową, ze świetną dynamiką, gdyby nauczył się techniki i gdyby doprecyzował szczegóły w wielu płaszczyznach byłby nie do pokonania przez kogokolwiek na świecie, albo przez bardzo małą liczbę zawodników. Natomiast Mariusz nigdy nie poświęcił temu odpowiedniej ilości czasu, pracy, chociaż sam się zawsze zarzeka, że samo się nic nie zrobi, ale to głównie chyba chodzi o bieganie o 5:30, bo gdyby tak naprawdę wierzył w to, że samo się nic nie zrobi to by poświęcił setki godzin na zapasy, na parter, na stójkę w odpowiednich warunkach i wtedy to wszystko by umiał i miałby szansę wygrać z Mamedem bo potencjał jego organizmu jest ogromny mimo nawet tych 45-lat. Natomiast on nie miał się od kogo nauczyć, nie miał z kim tego praktykować, utrwalać, zapamiętywać i dlatego tego nie umie.”