Mamed Khalidov w rosyjskojęzycznym podcaście wypowiedział się na temat ofert jakie złożyła mu organizacja UFC. Zawodnik szybko wyjaśnił, że jego marzeniem były walki w Japonii.
Mamed Khalidov to żywa legenda federacji KSW, a także jej były mistrz. Mimo upływu lat Khalidov wciąż jest największą gwiazdą federacji i przyciąga na trybuny wielkie grono kibiców.
Khalidov był gościem w podcaście Aslanbeka Badaeva, wiceprezesa ACA. W trakcie rozmowy Mamed Khalidov został zapytany przez prowadzącego o to czy nie żałuje tego, że nie udało mu się spróbować swych sił w organizacji UFC. Zawodnik Arrachionu Olsztyn szybko uciął temat.
– Nie. Nie żałuję. Nie żałuję, bo miałem własną historię, własne marzenia. Ja nie marzyłem o tym UFC. Jak oglądałem MMA, to byłem zainteresowany PRIDE w Japonii i zawalczyłem nawet w japońskiej organizacji Sengoku. W tym czasie UFC oferowało mi grosze. Nie było sensu. Powiedzieli, że nie jestem popularny w USA i tak dalej.
Khalidov zaznaczył jednak, że w późniejszych latach kiedy UFC organizowało galę w Polsce otrzymał zdecydowanie lepszą ofertę. Miało to miejsce w 2017 roku jednak postanowił pozostać lojalny dla KSW po rozmowie z właścicielami federacji.
– Porozmawiałem z KSW, powiedzieli, że ok, nie ma problemu, ale że to ich zabije. To byłby dla nich wielki cios, gdybym wtedy odszedł. (…) Byłem z KSW bardzo długo, też w jakiś sposób budowałem organizację. Bierzesz w tym udział i teraz możesz odpuścić, no ja nie mogłem.
Wracając do wspomnianych przez Mameda występów w Japonii należy pamiętać o tym, że Khalidov poleciał do Japonii i zmierzył się z Jorge Santiago, który w tamtym czasie był mistrzem organizacji Sengoku.
Stawką pojedynku niestety nie był pas mistrzowski. Khalidov znokautował Brazylijczyka w pierwszej rundzie. Później w rewanżu Mamed przegrał na punkty. Khalidov wrócił później do Japonii na starcie z Yukim Sasakim, którego znokautował w pierwszej rundzie.