Największa organizacja MMA na świecie dokonała kolejnych czystek wśród zawodników. Wśród nazwisk jest też ostatni rywal Marcina Prachnio.
Jeszcze 16 lutego z rosteru potwierdzono odejście Saidyokuba Kakhramonova. Fighter sam poinformował o tym kibiców na Twitterze, zaznaczając, że został niesprawiedliwie potraktowany przez UFC. Oprócz narzekań na oferowane pojedynki miał odczucie, że „został zatrudniony po to, by przegrywać„. Więcej na ten temat możecie przeczytać TUTAJ – Zawodnik żali się zwolnieniem z UFC po jednej porażce. „Czuję się, jakby mnie ściągnęli, bym przegrywał…”
Po minionej gali UFC Vegas 69 z zatrudnieniem w największej organizacji MMA na świecie pożegnały się 3 kolejne osoby. 40-letnia zawodniczka wagi koguciej Lina Lansberg już w 2. rundzie odklepała po dźwigni na kolano Mayry Bueno Siivy, co było gwoździem do trumny. Po raz kolejny słabo zaprezentował się też Jordan Wright, któremu po 4. porażce z rzędu ciężko może być znaleźć pracodawcę.
I wreszcie, jak można było się spodziewać, z UFC pożegnał się William Knight. Amerykanin nic nie pokazał w swoim występie przeciwko Marcinowi Prachnio, z którym przegrał jednogłośnym werdyktem sędziowskim. „Knightmare” trafił Polaka zaledwie 8 razy przez 15 minut. Były fighter ONE Championship zaliczył z kolei aż 63 kopnięcia na nogę przeciwnika.
Jak się okazało niedługo po tamtym pojedynku, Knight miał też otrzymać liczne groźby po porażce z Prachnio.
„To ja tam stałem i nic nie robiłem, wiem co muszę zrobić w kolejnej walce. Wiem, że macie prawo być wkurwieni i zasypywać mnie złymi wiadomościami, część z was wysyła mi groźby śmierci i mówi, że nie zasługuję na to by być w UFC. Ciekawe, że jak byłem niepokonany przez trzy lata, jak wygrywałem w Dana White’s Contender Series i jak wygrałem w debiucie w UFC to wszyscy mnie chwaliliście, a teraz hejtujecie.”