Daniel Pineda planował emeryturę, a teraz awansował do finału PFL

Bartosz Sobczak
0
Opublikowano: 23 października 2019

Dwa lata temu Daniel Pineda doskonale sobie radził w starciu z Georgim Karakhanyanem na gali Bellator 182. Niestety w pewnym momencie Karakhanyan trafił Pinedę upkickiem powodując duże rozcięcie na twarzy zawodnika. Lekarz zdecydował o przerwaniu walki, a zasmucony feralną porażką Pineda postanowił, że w niedalekiej przyszłości zawiesi rękawice na kołku i przejdzie na emeryturę.

Po tej porażce Pineda stracił jednak nie tylko ochotę do startów, ale również kontrakt w Bellatorze. Zawodnik postanowił znaleźć swoje miejsce w małej organizacji Fury FC, gdzie wygrał cztery pojedynki. Później w trakcie sezonu PFL otrzymał telefon od przedstawicieli organizacji, którzy poprosili go o zastąpienie Damona Jacksona, który otrzymał 90 dniowe zawieszenie medyczne i został wykluczony z udziału w kolejnych walkach. Pineda z marszu wskoczył do trwającego sezonu zanotował dwa zwycięstwa przed czasem i zameldował się w finale play-offów kategorii piórkowej. 34-letni zawodnik z Houston podkreśla, że przejdzie na emeryturę jeśli przegra finałowy pojedynek przy okazji zaznaczając, że jeśli uda mu się zwyciężyć i wygra milion dolarów pozostanie aktywny i spróbuje swych szans na odniesienie następnych zwycięstw w kolejnym sezonie zasadniczym PFL.

Warto podkreślić, że Pineda stoczył w przeszłości siedem walk dla organizacji UFC i pięć walk dla organizacji Bellator. „The Pit” już zrobił wiele, gdyż może się pochwalić występami w trzech najbardziej prestiżowych organizacjach MMA w USA, a ewentualna wygrana w sylwestrowym finale pozwoli mu na upragnione założenie rodziny i zapewni stabilizację w życiu.

Zostaw ocenę
0
0
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments