Już 14 września, podczas gali KSW 50, do okrągłej klatki powróci Damian Janikowski. Będzie to dla niego szósta walka w karierze i trzecie ważne, sportowe wydarzenie, które odbędzie się w Londynie. Po raz pierwszy Damian Janikowski walczył w Londynie w roku 2012. Wówczas to jeszcze jako zapaśnik zdobył w stolicy Anglii brązowy medal igrzysk olimpijskich. Po raz drugi, już jako wojownik MMA, bił się w Londynie podczas gali KSW, a jego rywalem był Michał Materla. Starcie nie potoczyło się po myśli Damiana, który musiał uznać wyższość byłego mistrza KSW i przełknąć gorycz pierwszej przegranej w zawodowym MMA. Janikowski nie wspomina jednak źle swojego pojedynku z Materlą.

–
Zawsze dobrze wspominam swoje sportowe występy, niezależnie od tego czy
były one wygrane czy przegrane. Wcześniej wywalczyłem w Londynie medal
na igrzyskach. Niedawno miałem walkę z Michałem Materlą, którą
przegrałem. Na oba wydarzenia patrzę jednak pozytywnie. Walki z Michałem
nie odbieram bowiem jako jakiejś wielkiej porażki, po której czułbym
się załamany. Traktuję to jako kolejny etap mojej kariery, kolejne,
sportowe doświadczenie, z którego można wyciągnąć wnioski i z którego
płynie nauka. To co dla mnie jest najważniejsze i to co mnie najbardziej
cieszy, to możliwość startowania w trakcie różnych zawodów, czy to
wcześniej jako zapaśnik, czy teraz jako zawodnik MMA. Wszystkie takie
chwile są dla mnie miłe i dobrze je wspominam.
Przegrane nie zasiewają też zwątpienia w umyśle Damiana, a tylko motywują do dalszej pracy.
– Nie
mam żadnych chwil zwątpienia. Wykonuję po prostu swoją pracę, którą
bardzo lubię. Cały czas uczę się i rozwijam. Poznaję tajniki nowej dla
mnie dyscypliny. W MMA jest jak w zapasach, które trenowałem 17 lat. W
trakcie całej kariery przeżywałem wzloty i upadki, zawsze jednak
ostatecznie szedłem do przodu, do kolejnych wyników i osiągnięć. Sport
jest sportem, raz się wygrywa, a raz przegrywa. Ja mam jednak duszę
wojownika i niezależnie od sytuacji przegrane mnie nie załamują i nie
zniechęcają do dalszych treningów. Jedyne, co mogłoby mnie teraz
zatrzymać, to jakaś poważna kontuzja.
Najbliższym rywalem Damiana Janikowskiego będzie Tony Giles, który ma na swoim koncie tylko dwie zawodowe walki więcej od Polaka.
– Ciężko przygotowuję się do tego pojedynku. Oczywiście nabrałem już nieco doświadczenia po poprzednich walkach. Plan na starcie z Gilesem jest układany, więc wszystko idzie zgodnie z założeniami. Przeciwnik na papierze może wydawać się lepszy lub gorszy, ale do każdego trzeba podejście tak samo.
Starcie w Londynie będzie dla Damiana drugim w tym roku pojedynkiem, ale wszystko wskazuje na to, że nie ostatnim.
– Jest bardzo duża szansa na to, że trzecią walkę w tym roku stoczę w grudniu.
Walka pomiędzy Damianem Janikowskim i Tonym Gilesem odbędzie się już 14 września, podczas gali KSW 50 w londyńskiej Wembley Arenie.
źródło: kswmma.com