

Chael Sonnen dość niespodziewanie stanął w obronie UFC po tym jak spadła na nią fala krytyki z powodu niskich wypłat zawodników w topowej organizacji MMA na świecie.
Chael Sonnen to były zawodnik organizacji UFC oraz Bellator. W trakcie długiej kariery „Gangster z Oregonu” wielokrotnie był pretendentem do mistrzowskich pasów jednak nigdy nie udało mu się sięgnąć po mistrzowskie trofeum.
Nie zmienia to jednak faktu, że Sonnen niemal sięgnął szczytu, walczył z topowymi, mocnymi rywalami, a co za tym idzie zarobił w trakcie kariery odpowiednie wynagrodzenie. Pamiętajmy także o tym, że nawet w tej chwili Chael jest związany z UFC i pracuje jako analityk w studiu telewizyjnym w trakcie gal.
W trakcie rozmowy z Michaelem Bispingiem, Sonnen wypowiedział się na temat płac w organizacji UFC. Co o pensjach zawodników powiedział Chael?
„Największym błędem Dany White’a było to że w pewnym momencie wyraził zgodę na to, żeby zawodnicy mieli indywidualnych sponsorów. Nie ma żadnych producentów wykonawczych w telewizji, którzy godziliby się na tego typu rzeczy. Dlatego, że pieniądze z wpływów sponsorskich z reguły mają pozostawać w firmie, a nie trafiać do jej pracowników. Tak działa cały showbiznes. Chcę pokazać ludziom, że są argumenty po obu stronach. Nie jest tak, że twoja wartość na rynku wynosi tyle, a ty przychodzisz i chcesz dostać zdecydowanie więcej. Z punktu widzenia White i UFC to nie ma sensu.”
Chael Sonnen wrócił pamięcią do swojej pierwszej dużej walki w UFC, do pojedynku z Renato „Babalu” Sobralem.
„Moja pierwsza walka w UFC odbyła się w 2005 roku. Rywalem był Babalu Sobral, nikt nie chciał walczyć z tym gościem. Wszyscy się go bali. Ja wziąłem ten pojedynek, przegrałem go i zarobiłem 2000 dolarów. Byłem szczęśliwy z tej wypłaty, to była minimalna pensja w 2005 roku. Nie minęło nawet dwadzieścia lat i teraz minimalna pensja wynosi 12 tysięcy dolarów. Sześć razy więcej niż było… Pokaż mi inny przemysł i biznes w którym wypłaty wzrosły sześciokrotnie?”