marcin różalski o brutalnym świecie sportów walki człowiek płakał skamlał video

Marcin Różalski o brutalnej rzeczywistości sportów walki: „Było często tak, że człowiek wył, płakał, skamlał” [VIDEO]

Bartosz Sobczak
0
Opublikowano: 18 września 2024

Marcin Różalski w obszernym wywiadzie przybliżył jak wyglądała jego kariera w sportach walki. Różal wspomniał dawne czasy i brutalną rzeczywistość, kiedy szedł do celu przez łzy.

Jarek Świątek spotkał się z Marcinem Różalskim przy okazji premiery książki „Różal Instrukcja Samodestrukcji”. Różal, były mistrz federacji KSW poruszył podczas rozmowy wiele interesujących tematów. Marcin rozpoczął od przybliżenia genezy powstania książki i płynnie przeszedł do wypowiedzi na temat hardkorowych, dawnych czasów, w których zawodnicy musieli przezwyciężać własne słabości i wychodzili do walk kontuzjowani.

Cena książki wynosi 64,99 zł, a dokonując zakupu wspierasz Fundację Pomagaj Pomagać. Część zysków zostanie przeznaczona na Różaland, czyli miejsce, gdzie od lat drugie życie dostają zwierzęta skazane przez innych na cierpienie. Książka „Różal Instrukcja Samodestrukcji” jest dostępna w sprzedaży wyłącznie na stronie ksiazkarozala.pl.

Różal o brutalnej rzeczywistości sportów walki

Marcin Różalski wspomniał dawne, szalone czasy, w których wychodził do ringu mimo wielu niezaleczonych kontuzji i toczył kolejne pojedynki dając z siebie wszystko.

– Nie chciałeś by ktoś zajął twoją pozycję osobnika alfa. My nie patrzyliśmy wtedy na pieniądze. Jechaliśmy na bitki, na walki. Walka za walką. Jedna kontuzja się nie zagoiła, jechałeś. Ta się rozj**ała dalej, łapałeś nową. Nie było takiego czegoś wtedy, przynajmniej ja nie miałem dostępu do gabinetów odnowy, fizjoterapii, do jakiś takich rzeczy, które dzisiaj są na wyciągnięcie ręki.

– Tylko cały czas chęć rywalizacji. To jest też dobre i złe. Dobre bo jednak powodowało u ciebie chęć przekraczania granic, umiejętności, możliwości. Zawsze myślałeś, że: „już ku**a nie dam rady”. Nie ku**a dasz, następnym razem dasz jeszcze więcej. Bo przeciwnik był mocniejszy, bo turniej był bardziej obsadzony. Bo walka skończyła się w sobotę, w niedzielę przyjechałeś do domu, a w poniedziałek dostałeś telefon że jest następna walka. I ty na tym wyczerpaniu jednak znalazłeś w sobie ku**a wiesz… taka nonszalancja, brak poszanowania samego siebie. Trup. Szedłeś do sukcesu po swoim trupie. Tylko twój trup był na drodze. Było często tak, że człowiek wył, płakał, skamlał, bolało go, ale jednak ta chęć walki, chęć rywalizacji, chęć bycia alfą.

Zostaw ocenę
0
0
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze
WIDEO