Jiri Prochazka był gościem w poniedziałkowym programie The MMA Hour. Czech przyznał, że wycofanie z gali UFC 282 było dla niego bardzo trudne. Wreszcie natomiast zdradził także więcej detali na temat tego jak doszło do kontuzji i co wydarzyło się chwilę po niej.
Jiri Prochazka miał stanąć do rewanżowego pojedynku z Gloverem Teixeirą. Drugie starcie Czecha z Brazylijczykiem planowano na UFC 282. Niestety Prochazka doznał urazu barku, który wykluczył go z udziału w gali i ostatecznie podjął decyzję o zwakowaniu pasa.
Później w związku z przetasowaniami to Jan Błachowicz i Magomed Ankalaev stanęli przed szansą zdobycia mistrzowskiego pasa. W pojedynku Polaka z Dagestańczykiem padł jednak remis i obaj musieli obejść się smakiem. Prochazka zdradził więcej szczegółów na temat urazu. Oto co powiedział Jiri:
„Wszystko działo się tak jak zwykle, robiliśmy normalny, lekki trening. Nikt nie zrobił niczego złego, to ja popełniłem błąd. Dałem sobie zajść za plecy i mój sparingpartner wykonał suplesa, tak że upadłem uderzając barkiem z całym impetem w matę. W klubie byli wtedy Magomed Ankalaev i jego team. To właśnie jeden z Rosjan spróbował nastawić mi bark. Wydawało się, że wszystko wskoczyło dobrze na miejsce i tuż po tym udałem się do szpitala. Nie winię nikogo za to, uważam że to mój błąd.”
Prochazka przyznał także, że myślał o tym, aby mimo wszystko wejść do octagonu i podjąć walkę mimo kontuzji. Ten zapał szybko jednak opadł.
„Myślałem, że mimo to wciąż będę w stanie wejść do walki, a następnie skończyć ją w jednej, maksymalnie w dwóch rundach. Nastawiłem się na szybki finisz tak, aby nie spędzić w octagonie za dużo czasu. Wszyscy jednak widzieliśmy przykład TJ’a Dillashawa z UFC 280 i jakie są teraz tego konsekwencje. Ja chcę być w porządku wobec mojego teamu, a także wobec UFC i wobec moich rywali.”