Rafael Fiziev wrócił wspomnieniami do przegranej walki na marcowej gali UFC w Londynie. Ataman zdradził pewien szczegół, który mocno go zdenerwował. Fiziev zirytował się sytuacją jaka nastąpiła już po gali.
Rafael Fiziev na marcowej gali UFC w Londynie przegrał ze świetnie dysponowanym Justinem Gaethje. „Ataman” nie był rozczarowany jedynie faktem, że poniósł porażkę. W wywiadzie udzielonym The AllStar Fiziev zdradził co mocno go rozjuszyło i zaapelował o zmianę:
„Po walce z Gaethje pojechałem do szpitala w Londynie i czekałem pięć godzin w pierdolonej kolejce na to, żeby lekarz zszył mi rozciętą skórę. Czekaliśmy, aż lekarz skończy wszelkie swe obowiązki, naprawdę. Pięć godzin po walce, wciąż tam siedziałem i czekałem na pieprzone szycie. I powiem ci, że czekałem tam po nic. Byliśmy wszyscy strasznie zmęczeni, więc powiedziałem jebać to wracamy do hotelu. Oczywiście pojawił się lekarz od UFC i zakleił ranę specjalnym klejem, sęk w tym że ten klej puścił rano, gdy przemyłem twarz. Naprawdę UFC musi dbać lepiej o zawodników, nie powinienem czekać 5 godzin na szycie po walce.”
Ciężko nie przyznać zawodnikowi racji w tym wypadku, wracając pamięcią wstecz łatwo jest nam przypomnieć sobie sytuacje, w których na galach w USA zawodnicy mieli szyte rozcięcia na łukach brwiowych na backstage’u w trakcie trwania gali.
0
2
1
