Jamahal Hill – Czy to obecnie najbardziej poszkodowany zawodnik UFC?

Bartosz Sobczak
0
Opublikowano: 17 sierpnia 2022

Od czasu przejścia Jona Jonesa do wagi ciężkiej (którego notabene od ponad dwóch lat się nie doczekaliśmy), w dywizji do 205 funtów sytuacja stała się na prawdę ciekawa. Po odejściu „Bonesa” na tronie wagi półciężkiej zasiadało już trzech mistrzów. O jednorazowe przejście do wagi wyżej pokusił się nawet mistrz wagi średniej – Israel Adesanya. Aktualnie każdy z zawodników z miejsc 1-4 w rankingu TOP 15 mógłby dostać szansę walki o pas, i obyłoby się to bez większych kontrowersji. Pokazuje to, że odejście byłego dominatora zdecydowanie wyszło na plus dla całej dywizji, gdzie wcześniej każdy pretendent był skazywany na pożarcie przez fanów.

Co ważne, przez te dwa lata na szczyt dywizji weszło kilku mocnych zawodników, tacy jak Magomed Ankalaev czy Aleksandar Rakić. Jednak nie zawsze wielkie prospekty trafiają na sam szczyt. Tutaj za przykład może posłużyć Johnny Walker, czy Jimmy Crute. Jednak do tych na pewno nie możemy zaliczyć Jamahala Hilla (11-1). 30-letni Amerykanin do UFC trafił poprzez program Dana White’s Contender Series w 2019 roku. Od tamtego czasu przebojem przedziera się w górę rankingu UFC. Pod banderą największej organizacji tylko raz nieudało mu się skończyć walko przed czasem, a zawodnikiem którego nie udało mu się skończyć, był dobrze znany polskim kibicom – Darko Stosić.

Jedyną porażkę w karierze Hilla zafundował mu Paul Craig. Trzeba przyznać że była to dość pechowa porażka, gdyż Szkot przy próbie wyciągnięcia balachy złamał rękę Hilla, po czym skończył walkę ciosami z gardy. Jednak „Sweet Dream” nie dał się złamać, i po półrocznej rekonwalescencji wrócił do startów. W grudniu 2021 podjął rękawice z Jimmym Crute, którego udało mu się skończyć już w pierwszej rundzie. Podobnie jak jego kolejnego rywala, Johnnego Walkera. Tym razem również udało mu się zaliczyć KO w pierwszej rundzie, a sama akcja przeszła viralem przez sieć. Wszystko dzięki dość komicznemu upadkowi Walkera na ziemię.

Po tym pojedynku przyszedł czas na walkę z topowymi zawodnikami tej dywizji. Matchmakerzy UFC nie oszczędzili Hilla, i już w kolejnym starciu zmierzył się z Thiago Santosem. Było to największe wyzwanie w karierze Hilla, co z resztą pokazały karty punktowe. Po trzech rundach, tylko jeden sędzia wskazywał na wygraną Jamahala. Jednak „Sweet Dream” nawet nie myślał aby zostawiać tę walkę w rękach sędziów, i skończył Santosa ciosami w parterze, posyłając go chwilę wcześniej na deski.

Wszystko układa się pięknie, no ale… Co dalej? W tym momencie ciężko o jakiekolwiek sensowne zestawienie dla Amerykanina. „Sweet Dream” nie słynie raczej z małej częstotliwości walk. Patrząc po jego rekordzie, to jak na półciężkiego walczy dość często. Problem tkwi w tym, że aktualnie każdy topowy zawodnik dywizji do 205 funtów albo ma zakontraktowaną walkę, albo leczy kontuzje, albo ma innego rywala na celowniku.

Przejrzyjmy więc ranking TOP 15 wagi półciężkiej, w poszukiwaniu rywala dla Jamahala Hilla.

Jiri Prochazka? Odpada, uważam że to za wcześnie na walkę o pas, poza tym ma zakontraktowaną walkę z Gloverem Teixeirą.

-A więc pierwszy w rankingu Glover również odpada.

-Jan Błachowicz? Brzmi nieźle, tylko…

-Magomed Ankalaev? Aktualnie prowadzi medialną przepychankę z wyżej wspomnianym Błachowiczem. Wszystko składa się na to, że niedługo dostaniemy ogłoszenie ich walki.

-Aleksandar Rakić? Odpada, kontuzja.

-Anthony Smith? Tak samo jak Rakić.

-Dominick Reyes? Ma walkę z Ryanem Spannem w grudniu. (A mogłaby to być cholernie dobra walka)

-Volkan Oezdemir? Walka z Krylovem w październiku.

I można tak przelecieć cały ranking, i albo ktoś ma walkę, albo Hill już z nim walczył, albo kontuzja, etc. Na prawdę nie wygląda to dobrze dla Hilla, bo wszystkie największe walki w tej wadze odbędą się dopiero za kilka miesięcy, a patrząc po Jamahalu, to raczej nie będzie szczęśliwy z dłuższej przerwy, szczególnie że jego kariera dopiero zaczyna nabierać rozpędu.

Sam Amerykanin zaproponował walkę z Prochazką lub Błachowiczem. Nie wydaje się to zbytnio realne. Uważam że UFC co najwyżej może mu zaproponować rolę zastępcy w walce Prochazka vs. Teixeira w grudniu, ale to chyba nie satysfakcjonuje Hilla…

Zostaje jeszcze opcja tego, że to Ankalaev zostaje zastępcą w walce o złoto, a Błachowicz mierzy się z Hillem w Main Evencie jednego z Fight Nightów. Ale tym razem poszkodowany zostanie Błachowicz, który wraz z „Czeskim Samurajem” jest bardzo chętny na walkę z w Europie. Ewentualna porażka mocno osłabiła by pozycję Jana, i nie sądzę aby przyjął taką propozycję.

Opcją jest również Paulo Costa, który w sobotę zmierzy się z Luke’iem Rockholdem, ale traktuje to jako coś mało realnego. Co prawda w ostatniej walce Costa miał ogromne problemy z wagą, i przestrzelił kilka kilogramów, ale nie sądzę aby przez ostatnie półtorej roku nic z tym nie zrobił. Dowiemy się wszystkiego w piątek, kiedy to Brazylijczyk stanie na wadzę. Jeśli Costa przestrzeli znowu limit dywizji do 185 funtów, może to oznaczać dla niego koniec w wadze średniej. Wówczas po przejściu do 93. kilogramów, mógłby się on zmierzyć z Amerykaninem.

Jak widać – Hill ma wielkiego pecha. Jego kariera nabiera rozpędu, a akurat w tym momencie brakuje dla niego rywala. Liczę jednak że nie będzie to oznaczało, że jego kariera jakoś mocno wyhamuje. Jest to świetny zawodnik, z całkiem widowiskowym stylem, i mocnym uderzeniem. Bez dwóch zdań kandydat na mocnego pretendenta w przyszłości. Z drugiej strony – może przerwa dobrze mu zrobi? Jest całkiem młodym zawodnikiem jak na tę wagę, jeszcze może się rozwinąć. Kto wie, może kilka miesięcy przerwy sprawi, że wróci jako jeszcze lepsza wersja samego siebie. Jamahal Hill 2.0? Aż boję się myśleć.

A wy? Z kim widzielibyście Hilla w jego kolejnej batalii?






Zostaw ocenę
0
0