

Derrick Lewis przed walką z Jailtonem Almeidą. Amerykanin wskoczył do rozpiski na zastępstwo. Lewis w rozmowie z dziennikarzami zdradził, że nie chciał walczyć w Brazylii. Derrick powiedział, że jest gotowy na walkę w każdej płaszczyźnie, gdyż jest najgroźniejszym purpurowym pasem w Texasie.
Derrick Lewis odpowiadał na pytania dziennikarzy przed walką z Jailtonem Almeidą. Amerykanin powróci do octagonu już w najbliższą sobotę 4 listopada na gali UFC w Sao Paulo. Lewis wskoczył do karty walk na zastępstwo za kontuzjowanego Curtisa Blaydesa.
Derrick opowiedział o tym kiedy wpłynęła oferta i przyznał, że w przeszłości wielokrotnie mówił managerowi o tym, że nie chce walczyć w Brazylii. Lewis wyjaśnił dlaczego przyjął pojedynek z „Malhadinho”:
„Szczerze byłem z żoną, mieliśmy akurat otwierać szampana. W tym momencie zadzwonił mój manager i powiedział, że wpłynęła oferta na walkę. Nie dbałem o to kto jest rywalem, po prostu zaakceptowałem. Manager powiedział mi: 'Słuchaj, jedna rzecz ta walka będzie w Brazylii.’ Ja powiedziałem kurcze dobrze wiesz, że mówiłem, że nie chcę tam walczyć. Powiedział mi jednak, że to jedyna szansa na to, żeby załatwić mi walkę w tym roku, więc musieliśmy to zaakceptować.”
Derrick Lewis został zapytany przez jedną z reporterek o to jak trenował i czego spodziewa się po walce z Jailtonem Almeidą:
„Robię to od bardzo długiego czasu, trenowałem wszędzie i wszystko. Zapasy, stójka, jiu-jitsu, jestem przygotowany na to niezależnie od tego w jakiej płaszczyźnie będzie się toczyła walka. Wiem, że on jest czarnym pasem w jiu-jitsu. Ja mam purpurowy pas, wierzę że jestem najgroźniejszym purpurowym pasem w Texasie, więc zobaczymy czy będzie to dla niego odpowiednie wyzwanie.”