Bruno Azevedo udanie zadebiutował w federacji KSW. Doświadczony Brazylijczyk poddał Polishchuka i otwarcie przyznał, że chce zostać mistrzem.
Kiedy ogłoszono, że Bruno Azevedo wystąpi na gali KSW 97 w Tarnowie zarówno dziennikarze jak i kibice chwalili ten transfer KSW. Doświadczony Brazylijczyk walczył na galach mocnych azjatyckich organizacji i stoczył w ciągu półtora roku pięć walk.
Azevedo nie zawiódł oczekiwań i poddał Oleksiiego Polishchuka duszeniem trójkątnym rękoma w drugiej rundzie walki. Bruno nie krył radości z wygranej, a przy okazji jasno określił swój główny cel w federacji KSW.
– Jestem bardzo szczęśliwy. Od długiego czasu czekałem na taką okazję w życiu. Teraz mogłem przyjechać do Polski i dać dobrą walkę. Trudno mi nawet wyrazić słowami to, co aktualnie czuję. Plan był taki, żeby na początku powalczyć nieco w stójce. Trenuję każdego dnia muay thai w Tajlandii. Wiedziałem jednak, że jeśli on miałby mieć szansę na wygraną, to tylko w stójce. Nie chciałem mu dać takiej okazji, w tej sytuacji najlepszym wyjściem było przeniesienie walki na matę.
– Podpisałem kontrakt na pięć walk, ta była pierwsza. Chcę tu spędzić sporo czasu i chcę zostać mistrzem. Przybyłem tu, żeby zostać czempionem. Nowy król nadchodzi.
Mistrzem kategorii koguciej jest oczywiście Jakub Wikłacz. Niewykluczone, że wygrana nad Polishchukiem zapewni Azevedo natychmiastowego title-shota. Istnieją oczywiście także szanse na to, że reprezentant Czerwonego Smoka zmierzy się z jakimś dużym nazwiskiem ściągniętym specjalnie na walkę mistrzowską. Wtedy Bruno Azevedo zapewne czeka jeszcze jedna walka nim otrzyma szansę stoczenia pojedynku o mistrzowski pas.