Olivier Aubin-Mercier, niepokonany od sześciu walk nowo-koronowany mistrz kategorii lekkiej organizacji PFL był gościem programu 'MMA Hour’ publikowanego na łamach portalu MMAFighting.com. 33-letni Kanadyjczyk opowiedział o tym jak w krótkim czasie jego życie zmieniło się o 180 stopni.
Jeszcze dwa lata temu reprezentant Tristar Gym poważnie się zastanawiał nad zakończeniem zawodowej kariery i znalezieniem normalnej pracy. Aubin-Mercier przyznał, że w trakcie pandemii koronawirusa musiał poszukać alternatywnej formy zarobku.
„Był taki moment, że nie wiedziałem jak moja kariera się dalej potoczy. Kiedy dotarła do nas pandemia koronawirusa w naszym mieście Quebec wszystko zamknęli, pomyślałem wtedy kurwa czy to naprawdę koniec mojej przygody z zawodowym MMA? Naprawdę poważnie rozważałem podjęcie normalnej pracy na etacie ponieważ środki na moim koncie bankowym nikły w zastraszającym tempie. Musiałem opłacić rachunki i w pewnym momencie ubiegłego roku po prostu zacząłem dawać lekcje MMA w parku. Pobierałem opłatę 20 dolarów, wszyscy stali od siebie w odpowiednim dystansie 2-3 metrów i tak trenowaliśmy na świeżym powietrzu. To jest naprawdę szalone, gdy pomyślę, że wtedy brałem 20 dolarów za godzinę wspólnego treningu, a teraz wygrałem milion dolarów po szalonym nokaucie.”
Tradycyjnie jak to bywa w przypadku weterana UFC w trakcie rozmowy nie zabrakło również porównania byłego pracodawcy do nowego. Jak zatem „Kanadyjski Gangster” ocenił obie organizacje?
„Mam nadzieję, że w tej chwili nie ma wielu zawodników, którzy patrzą na moje zarobki i są źli na mnie lub na swoją sytuację. Moim zdaniem geneza problemu leży w tym, że wielu zawodników decyduje się na związanie się kontraktem z UFC wyłącznie przez pryzmat rozpoznawalności tej organizacji. Myślę, że wkrótce wielu otworzy oczy i zrozumie, że podpisując umowę z PFL można żyć na naprawdę dobrym poziomie i zarabiać fajne pieniądze. Ja jestem najlepszym przykładem na to, że można zamienić UFC na PFL i osiągnąć sukces. Powiem więcej, kiedy byłem w UFC to czułem się jak numer, a nie jak człowiek, nie czułem się szanowany. Tutaj jest inaczej, zarówno sami właściciele jak i inni pracownicy mają wiele szacunku do fighterów. Nawet jak chodzi o proste rzeczy typu niedociągnięcia przy organizacji wydarzenia, wiem że jak coś mi nie będzie odpowiadało to mam prawo wyrazić swoją opinię, a oni na pewno jej wysłuchają, to jest bardzo dobre podejście.”