Artur Sowiński był obecny na gali XTB KSW 77 w Gliwicach. Tym razem nie w roli zawodnika, a jako manager Wiktorii Czyżewskiej i Michała Domina. Popularny Kornik jakiś czas temu podjął decyzję o rozstaniu z federacją KSW i walkach dla organizacji freakowych. Oto jak Sowiński motywuje taką decyzję.
Artur Sowiński był w przeszłości mistrzem federacji KSW w kategorii piórkowej, zdobył także pas mistrzowski EFM Show w kategorii lekkiej. Teraz Kornikowi jest jednak zdecydowanie bliżej do startów na galach freakowych aniżeli na toczeniu pojedynków stricte sportowych.
Sowiński w rozmowie z Jarkiem Świątkiem zdradził skąd powód takiej decyzji i przyznał, że na tę chwilę pracując równocześnie jako manager i pozostając aktywnym zawodnikiem czuje się szczęśliwy.
„Ja uważam się dalej za dobrego zawodnika i dlatego nie jest dla mnie problemem wstanie z kanapy w czwartek i wyjechanie w piątek do Szczecina, w sobotę stoczenie walki z Adamem Oknińskim i wrócenie w nocy po to, żeby w niedzielę z małym iść na basen, bo uważam że nawet bez formy jestem w stanie pokonać Oknińskiego, no i pokonałem tak więc zagrałem nieco va banque ale okazało się, że miałem rację. No i walka na CAVE MMA 2 również uważam, że na to jak teraz jestem w stanie poświęcić czas na treningi i na życie sportowca to jest wystarczający poziom, żeby dać super pojedynek, walkę wieczoru na dodatkowo zasadach takich nie co dziwnych, niektórzy to uznają za zbyt brutalne zasady, na pewno wiele osób to przyciągnie bo zasady będą inne, to nie będzie czyste MMA aczkolwiek zawodnik/rywal czysto z MMA, sportowy.”
Artur Sowiński o odejściu z KSW i zmianie priorytetów.
Artur porównał także przygotowania jakie w przeszłości robił pod walki z mocnymi rywalami na galach KSW, do tego jak to wygląda aktualnie.
„Tak jak mówię inne są przygotowania do KSW, tym bardziej walcząc o najwyższe trofea, są inne wyrzeczenia, inna kontrola wagi. Tak jak mówię w tym Prime bądźmy szczerzy ja w ogóle nie miałem formy i to było widać, nawet wciąganie brzucha by nie pomogło. Wierzę, że jest wielu zawodników w mojej kategorii, którym nawet bez większych problemów dałbym radę, ale o te największe cele sportowe na tę chwilę nie jestem w stanie walczyć. Wiem jak kiedyś trenowałem i ile czasu na to poświęcałem a ile tego czasu mam teraz. To nie jest tak, że nie jestem w stanie, ale po prostu nie chcę odkładać życia rodzinnego na bok, bo w tym roku zostałem ojcem. Wolę w przyszłości przy flaszce siedząc z kolegą ponarzekać, że jakiś ambicji sportowych nie spełniłem, niż teraz miałbym przegapić pierwsze kroki syna. Nie chcę czuć, że za mało czasu poświęcam zarówno jemu jak i żonie. Życie się zmienia, ale i priorytety również powinny się zmieniać i u mnie ta zmiana nastąpiła.”