

Kamil Oniszczuk wspomniał negocjacje kontraktowe z federacją KSW. Oniszczuk przyznał, że po przeczytaniu oferty od Wojsława Rysiewskiego nawet nie odpisał na maila.
Kamil Oniszczuk to zawodnik, który ma na swoim koncie starty w organizacjach ACA oraz Bellator. W pewnym momencie kariery Oniszczuk mógł trafić do KSW. Zawodnik wyraził chęć startów w najlepszej polskiej organizacji po tym jak z powodu ataku Rosji na Ukrainę został zwolniony z kontraktu z ACA.
Oniszczuk był gościem w programie MMA Monday emitowanym na łamach kanału FanSportu. Zawodnik został zapytany przez prowadzącego studio dziennikarza Michała Tuszyńskiego o słowa Wojsława Rysiewskiego, który niegdyś stwierdził, że federacji KSW nie stać na Oniszczuka.
Kamil przyznał, że sam skontaktował się z biurem KSW i spytał co federacja może mu zaoferować. Oferta była jednak tak niska, że z perspektywy zawodnika nie było sensu na kontynuowanie rozmów.
– Ja jestem takim mężczyzną, że dogadanie miedzy nami, zostawiam między nami. Ale on robi krzywą gadkę, więc ja też mogę… Gdy ja miałem 9-1 i 25 lat, mój kontrakt z ACA się skończył, bo zaczęła się wojna. Ja się z nim skontaktowałem i powiedziałem: „Słuchaj, co mi możecie zaoferować?”.
– On zaproponował 6 walk i za pierwszą było chyba 25 tysięcy złotych. Jak to przeczytałem, to mi się nie chciało na tego maila odpisać i nigdy nie odpisałem. Zacząć tak nisko negocjacje to jest… potwarz była. Kpina. Ja w ACA miałem za walkę 100 tysięcy złotych, jeśli liczyć bonus za skończenie przed czasem. Chciałbyś walczyć za 4 razy mniej będąc na passie zwycięstw? (…) Ktoś się mnie zapytał, dlaczego poszedłem do Bellatora, a nie KSW? Ja mówię, słuchaj: „poszedłem, bo wyszło 8x więcej za wygraną walkę.” Każdy by poszedł.