Arman Tsarukyan to zawodnik, któremu nie można odmówić pewności siebie. Ormianin uważa, że to on będzie tym, który strąci Islama Makhacheva z tronu wagi lekkiej UFC.
Panowie mierzyli się już ze sobą w 2019 roku, co też było debiutem „Ahalkalaketsa” w największej organizacji MMA na świecie. Tsarukyan przyjął walkę bez pełnego okresu przygotowawczego, ale pokazał się ze świetnej strony. Zaliczył więcej uderzeń (60-47), choć z dużo mniejszą celnością (30% do 70%). Udało mu się też raz obalić Makhacheva i zaliczyć niemal 2 minuty w kontroli. Koniec końców Islam zrobił więcej i zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów.
Przez tamten pojedynek zawodnicy otrzymali bonus za Walkę Wieczoru. Jak wiemy następca Khabiba Nurmagomedova wypełnił swoje przeznaczenie i rozsiadł się na tronie wagi lekkiej. Ormianin z kolei zwyciężył 5. kolejnych walk i ponownie zahamował go Mateusz Gamrot. Tsarukyan na ten moment zajmuje 8. pozycję w rankingu, ale jest przekonany, że już wkrótce otrzyma kolejną szansę przeciwko Makhachevowi.
W rozmowie z Jamesem Lynchem z portalu Lowkick MMA Arman stwierdził, że jest jedynym, który jest w stanie zdetronizować Islama.
„Tylko ja mogę go pokonać w naszej dywizji. Tak uważam… To moja wymarzona walka, a bycie mistrzem to mój cel. Dlatego też go wyzwałem po ostatniej walce. Zobaczymy. Może spotkamy się w przyszłym roku. Chcę zobaczyć swój postęp, chcę zobaczyć poprawę swoich umiejętności. „
„Myślę, że wybronię jego sprowadzenia i pokonam go w stójce. Uważam, że jestem lepszym stójkowiczem, czy mowa o boksie, czy kopnięciach. Ma niezły klincz, ale moja praca na nogach, moje kopnięcia i ciosy są dużo, dużo lepsze. W niektórych elementach w stójce jest niezły. Będziemy musieli uważać. Wiem jednak, jak go pokonać i chcę to pokazać całemu światu. To będzie twarda walka, ale wierzę w siebie i w swoje zwycięstwo.”