

Justin Gaethje zaliczył kolejny świetny występ i sam był zachwycony masakrą, którą sprawił rywalowi w Londynie.
„The Highlight” otrzymał w ubiegłym roku kolejną szansę na zostanie mistrzem, ale po raz kolejny musiał uznać wyższość rywala. Charles Oliveira poddał go już w 1. rundzie, ale sam przez przekroczenie limitu został pozbawiony tytułu z momentem wejścia do oktagonu. Amerykanin zrobił sobie po tym dłuższą przerwę, by przejść operację nosa.
Do akcji powrócił w miniony weekend. Na UFC 286 Justin Gaethje zmierzył się z Rafaelem Fizievem i zgodnie z przewidywaniami panowie dali kapitalny popis w stójce. Ostatecznie górą wyszedł „The Highlight”, który sprawił rywalowi drugą porażkę w zawodowej karierze.
„Ataman” skończył z całkowicie zmasakrowaną twarzą (zdjęcie poniżej), co zresztą ucieszyło Justina. Amerykanin w rozmowie z mediami przyznał, że z rozkoszą wymierzał kolejne uderzenia.
„Słyszałem, jak trener do mnie krzyczał: 'Atakuj prostymi’. Po pierwszych trzech sam nie wierzyłem w to, jak ładnie mi wchodziły. Są różne uderzenia, które padają w oktagonie. Te należały do tych, w których czujesz pełną moc trafiając w punkt. To właśnie czułem w oktagonie.”
„Mówił, że chce posmakować mojej krwi, ale na jego nieszczęście tonął we własnej. Cieszy mnie to.”
Gatehje ma 34 lata i 28 często krwawych i wycieńczających bojów na koncie. Zaznaczył na konferencji, że nie myśli jeszcze o emeryturze, ale nie planuje wielu kolejnych walk.
„Nie siedzi mi to w głowie. Mam już 34 lata, będę brał walki, które zapewnią mi te miejsce, w którym chcę się znaleźć. Istnieje niezliczona ilość powodów, by nie uprawiać tego sportu dłużej, niż należy. Pewnie sam w końcu odmówię.”
This picture was worth it 😅 pic.twitter.com/uJ8GVI17EB
— Rafael “Ataman” Fiziev (@RafaelFiziev) March 19, 2023