FAME MMA – zasługuje na pochwałę czy na naganę?

Bartosz Sobczak
0
Opublikowano: 01 kwietnia 2019

Dziś postanowiłem podjąć się rozważań na stosunkowo kontrowersyjny temat. Wydaje się bowiem, że FAME MMA ma równie wielu przeciwników co zwolenników i wypada być za lub przeciw określając jasno i klarownie swą przynależność do jednej ze „stron”. Pytanie czy nie powinniśmy wziąć pod uwagę tego, że w życiu nie wszystko jest czarne albo białe, a kolor szarości jak i strefa, którą reprezentuje jest wszędzie dookoła nas.

Rozpiszmy zatem wady i zalety, to co należy chwalić i to co należy ganić, a wnioski cóż, te najlepiej wyciągnijcie sami. W końcu każdy z nas ma prawo do wyrażenia własnej konstruktywnej opinii na dany temat.

Plusy:

Oprawa audio-wizualna gali
Łapiemy się na to wszyscy, prawda? Każdemu z nas zdarzyło się choć raz w życiu kupić coś „ładnego”. Niezależnie czy były to czekoladki dla dziewczyny w zdobionej puszce czy komputer w efektownie oświetlonej obudowie. Ta to już jest, że coś co przyciąga wzrok sprzedaje się lepiej. Choć nie powinno się oceniać książki po okładce to robimy to wielokrotnie, a taką okładką jest w przypadku FAME MMA oprawa audio-wizualna gali. Scena, światła, ekrany, wszystko to nie tylko daje radę, lecz wyróżnia się na tyle, że zainteresowało zagranicznych użytkowników twittera, którzy zwykle „jarają się” oprawami gal Rizin, KSW czy One Championship. Nawet byli zawodnicy UFC czy Bellatora polecali swym managerom by zorientowali się w temacie FAME MMA. Jest to zatem zrobione dobrze.

Idea rozwiązywania konfliktów poprzez sportową rywalizację
Pamiętacie placowe czy osiedlowe mecze piłkarskie, w których uczestniczyliście w dzieciństwie? Niejednokrotnie zapewne rywalizowaliście w ten sposób z ludźmi, których niekoniecznie lubiliście. Czasem grało się o skrzynkę oranżady, czasem o kasę, każdy dawał tyle ile miał i zwycięska drużyna zgarniała całość. A co po meczu? No właśnie albo odgrażanie i srogie zapowiedzi rewanżu albo… sztama, podanie sobie rąk i zakończenie konfliktu. Zawsze lepiej rozwiązywać problemy właśnie w ten sposób, zwłaszcza jeśli nie ma innego wyjścia. A tutaj zawodnicy robią to pod czujnym okiem sędziego, przed walką i w jej trakcie korzystają z usług cutmana, a w obwodzie czekają lekarze i ratownicy, gdyby doszło do jakiegoś poważniejszego urazu.

Zmiana dotychczasowego trybu życia, poprawa ogólnego stanu zdrowia pod opieką wybitnych specjalistów
Ciężkie treningi, na których wylewane są hektolitry potu, całkowita zmiana dotychczasowego trybu życia, ścisła dieta i porzucenie złych nawyków żywieniowych. Dla tych uczestników gali FAME MMA, którzy podeszli do tematu na poważnie należą się spore pochwały i jest to bez wątpienia plus, niezależnie od tego czy robią to dla swoich widzów/fanów czy też dla samych siebie. Treningi pod okiem specjalistów w klubach takich jak Czerwony Smok, Ankos MMA czy Berkut Arrachion Olsztyn przysłużyłyby się każdemu i tak dzieje się tutaj. W przypadku niektórych zawodników można nawet zauważyć progres w stosunku do ostatnich walk, co do innych to choć umiejętności im brak wyraźnie można zaobserwować pozytywne zmiany jakie wywarły w ich sylwetkach katorżnicze treningi na sali.

Minusy:

Brak sportu w sporcie
Niestety póki co FAME MMA kontraktuje wyłącznie osoby znane z tego, że są znane i choć słupki oglądalności rosną, a sprzedaż PPV napycha worki z pieniędzmi to brakuje mi tutaj konkretnej decyzji o rozpoczęciu podpisywania umów z osobami, które mają doświadczenie sportowe i niezależnie czy będzie to bikini fitness, kulturystyka, koszykówka czy piłka nożna dobrze byłoby, żeby w FAME MMA pojawiły się osoby z wypracowaną bazą – tlenową lub mięśniową. Tym bardziej, że w Polsce nie brakuje popularnych osób prowadzących swoje kanały na youtube czy vlogi na profilach pracodawców. Wystarczy wymienić osoby takie jak Big Majk, Piekarz czy Wojtas, a wielu młodszych użytkowników serwisu youtube natychmiast rozpozna ich ksywy, imiona czy nazwiska. Osoby udzielające się na kanałach SFD, KFD czy 6PAK to ledwie początek góry lodowej, a przecież są jeszcze tak popularne postaci jak Dziki Trener czy raper Roman Bosski, który od lat propaguje sport nagrywając albumy z cyklu „Drużyna Mistrzów”.

Brak kategorii wagowych
Moim zdaniem największy minus całej zabawy. Nawet powiem więcej, że do walki Linkiewicz vs. Godlewska nie powinno dojść nie ze względu na brak jakichkolwiek umiejętności sportowych, lecz przez drastyczną różnicę w kilogramach wniesionych na wagę podczas ceremonii ważenia. Myślę, że nie po to inwestuje się w wyżej wymienioną profesjonalną opiekę lekarzy, usługi cutmanów i pracę sędziów by potem samemu strzelać sobie w stopę takim pomysłem. Na ten moment brak kategorii wagowych w FAME MMA to achillesowa pięta tej organizacji. Jest to trochę tak jak z jazdą samochodem na podwójnym gazie, niby nic nie musi się wydarzyć, niby wszystko jest ok, aż nagle dochodzi do małego błędu, który drogo kosztuje i kończy się kalectwem, a nawet utratą życia. Pamiętajmy, że w MMA zawodnicy i zawodniczki obierają za cel głowę przeciwnika i naprawdę jest wielka różnica w tym czy przyjmujesz cios od osoby 2 kg cięższej czy 15 kg cięższej, zwłaszcza jeśli jest to obszerny rzucony cep, w który jakimś cudem nieposiadająca sportowych zdolności osoba zdołała włożyć całą swoją siłę i energię.

Brak kontroli nad tym co kto pierd*li
Wybaczcie dosadne stwierdzenie, ale tak niestety jest w tym wypadku. Nie każdy jest Conorem McGregorem, Chaelem Sonnenem, Benem Askrenem czy Normanem Parke. Nieefektowny, głupi trash talk może się łatwo odbić organizatorom czkawką, a po czymś takim wokół na pewno rozniesie się smród cebuli. Lepiej trzeba pilnować tego co kto mówi, czasem zwyczajnie wchodząc mu w słowo, a wszelkie przepychanki czy rzucanie w rywali przedmiotami nie powinno mieć miejsca. Im więcej będzie takich rzeczy tym gorszy stanie się odbiór członu MMA widniejącego w nazwie organizacji. Rada na to jest i to bardzo prosta, wystarczy bowiem wyrzucić MMA, a w to miejsce wstawić np… pro-wrestling.

Zostaw ocenę
0
0
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments