Organizacja UFC zdecydowała się na ciekawy, a zarazem kontrowersyjny ruch. 7 sierpnia na gali UFC 265 w octagonie zmierzą się Derrick Lewis i Ciryl Gane, a stawką pojedynku będzie tymczasowy pas mistrzowski kategorii ciężkiej.
Jest to bardzo zaskakujący ruch, gdyż aktualny mistrz Francis Ngannou ostatni raz zameldował się w octagonie zaledwie trzy miesiące temu i nic nie wskazuje na to by „Predator” miał ochotę na długą przerwę od startów.
Decyzja o UFC zniesmaczyła Marquela Martina, managera Francisa Ngannou. Martin powiedział, że jest to dla nich wielki szok. Dana White natomiast podkreślił, że Martin kłamie w żywe oczy i matchmakerzy, a także przedstawiciele najlepszej ligi MMA na świecie mieli rzekomo wcześniej informować Ngannou i spółkę o swoich zamiarach.
„Black Beast” ma aktualnie na koncie serię czterech zwycięstw natomiast niepokonany Gane legitymuje się passą dziewięciu kolejnych wygranych. Tym samym UFC stawia na zawodników, którzy w ostatnim czasie nie przegrywali. Wszystko zapewne po to by jeszcze podkręcić narrację na przyszłe starcie zwycięzcy tej walki z wspomnianym wcześniej Ngannou. W wypadku zwycięstwa Lewisa najlepsza liga MMA na świecie będzie mogła zakontraktować rewanż z Francisem. Natomiast jeśli wygra Gane to sprawa będzie jeszcze ciekawsza, gdyż zawodnicy w przeszłości trenowali wspólnie w Paryżu.