Podczas gali KSW 53: Reborn do okrągłej klatki wejdzie były mistrz organizacji, Borys Mańkowski. Poznaniak podczas gali KSW 51 pokonał szybko Vaso Bakocevica i tym samym powrócił na drogę zwycięstw po trzech przegranych walkach.
– To nie była pierwsza taka sytuacja w mojej karierze, już kiedyś przeżyłem coś podobnego – wspomina Borys. – Miałem wówczas cztery przegrane z rzędu. Pozbierałem się jednak, wróciłem do wygrywania i ostatecznie wywalczyłem pas mistrzowski. W takich sytuacjach staram się nigdy nie załamywać rąk, nie poddawać się. Wierzę, że zawsze trzeba iść do przodu, a w końcu coś się odmieni. Wystarczy w to włożyć odpowiednio dużo ciężkiej pracy i to przyniesie efekt. Wcześniej przyniosło i teraz również.
Borys, podobnie jak inni zawodnicy, musiał radzić sobie z treningami w trakcie pandemii koronawirusa i wykorzystał ten czas na poprawę swoich umiejętności.

– W czasie pandemii dobrze sobie poradziliśmy trenując z Mateuszem Gamrotem. Mieszkamy naprzeciwko siebie, więc mogliśmy razem działać. O dziwo pandemia nie miała na nas żadnego wpływu. Może sprawiła nawet, że poszliśmy poziom wyżej, bo mieliśmy czas na to, żeby zająć się różnymi technicznymi aspektami, a nie tylko skupiać się na przygotowaniach do samej walki. Czuję się bardzo dobrze, powiedziałbym nawet, że być może najlepiej w całej swojej karierze i zamierzam pokazać to w walce.
Pełny wywiad: